Nowości: Jest krew, Blizna, Dylemat
Zaloguj się
Ja również polecam - "Komedię omyłek" i przekład Barańczaka. Refleksje aktualne, dużo dobrych cytatów, a i uśmiech na twarzy gwarantowany.
[ciach - złamanie regulaminu]
Piotr Kuncewicz - "Zmienne oblicza żywiołu" (w wyborze "Akwatyki"): "Mówiło się, że Pawlikowska jest poetką miłości. Tak, ale nie jest to już miłość polegająca na wzdychaniu, tylko na bardzo konkretnych fizycznych aktach, ledwo, ledwo przez poetkę zawoalowanych. W każdym razie nie chodzi już kobiecie o piękną duszę mężczyzny, mądrość i tak dalej, ale o piękną twarz i silne ciało. Pawlikowska wraca do tego tematu wielokrotnie, wyśmiewając wręcz...
Dołączam co nieco z "Daru, jakich mało" Bohdana Drozdowskiego (w: "Tęsknoty szalone: Liryki")... "Maria z Kossaków, primo voto Bzowska, secundo voto Pawlikowska, tertio voto Jasnorzewska, «nie mogła żyć bez miłości», i to od najwcześniejszego panieństwa." "Pawlikowskiemu (...) poezja polska zawdzięcza prawie tyle co Maryli Wereszczakównie... (...) Z owym fenomenalnym czterowierszem na czele: «Gdy się miało szczęście, które się nie trafia...
Doskonały komentarz.
Najchętniej napisałabym, że w jednej książce już się znalazłam, że Stanisław Wokulski to moje alter ego; nastolatką będąc, machnęłam o tym nawet wiersz, i to niejeden (w którymś przyrównywałam się też do Wertera i do Giaura) :-) A jaką historię chciałabym przeżyć? Taką, w której z biegiem czasu nieszczęście zastępuje szczęście - i ten, który jest dla mnie całym światem, który jednak mnie nie chce, który odrzuca moje uczucie, który nie widzi we...
No i poezja, skoro "jak najbardziej", tutaj większość poezji się nada :)
No to wesprę dwie inne polecanki: Kronika wypadków miłosnych (Losice) Piknik pod Wiszącą Skałą (Louri) A skoro chodzi o mężczyznę, może jednak (nie odniosłaś się) Madame? ;)
Czytam wszystkie powieści Myśliwskiego. Uwielbiam, jak pisze.
Ocenisz książkę i podlinkujesz ją w czytatce? Lego: Jak pokonać kryzys, zawojować świat i zbudować potęgę z klocków Ja też uwielbiam klocki LEGO, choć ostatni raz pozwoliłam sobie na konstrukcję chyba jeszcze przed maturą ;). Zawsze budowałam wielkie domy z mnóstwem pomieszczeń (z domową kapliczką na piętrze włącznie ;D). Ajj, ależ się teraz rozochociłam! ;). Książkę sobie, ufając Twojemu osądowi, daruję - ale myśl o dniu zabawy w kolorowym św...
Przepraszam za te brzydkie spacje przed znakami, zwalczam ten nawyk przy linkowaniu, ale - jak widać - czasem się zapomnę ;)
Podpowiedzi nie czytałam, ale może akurat trafię? Moje skojarzenia - hm... Powieści Myśliwski Wiesław ? Pan Tadeusz ? Madame ? Nad Niemnem ? Schulz: Sklepy cynamonowe , Sanatorium pod Klepsydrą , Sklepy cynamonowe; Sanatorium pod Klepsydrą; Kometa , Manekiny i Opowiadania; Wybór esejów i listów ? Lolita ? Cykl Pod słońcem Toskanii ?
Mam nadzieję, że po drugiej lekturze (kiedyś... kiedyś) "Lalka" znów mnie zachwyci, zachwyci jeszcze bardziej - i będę mogła podpisać się pod Twoją znakomitą czytatką.
Rzecki broni się sam ;-)
;-)))
To właściwie dlaczego wybrałeś specjalizację redaktorsko-medialną? A kierunek w ogóle jaki? Ja na zarządzaniu, nim przerwałam studia, zdecydowałam się na specjalność marketingową - przedmioty wprowadzające były dość ciekawe a sposób wykładania zachęcający, ale... wkrótce przekonałam się, że grzebanie w szczegółach mnie odstręcza, i stwierdziłam, iż nie nadaję się do pracy w tej dziedzinie (nie ta osobowość, nie ten świat wartości). Prasa wielk...
"Gdybym miał ocenić pisarza na podstawie tej jednej książki, ponoć – według speców od marketingu, którzy go reklamowali – stanowiącej jedno z lepszych jego dokonań, to powiedziałbym, że to tandeciarz, który może się spodobać tylko osobom, które z czytania uczyniły sobie dyscyplinę sportową z rekordami do pobicia." Niepotrzebna uszczypliwość :-)
Dobra recenzja. Postawiłam identyczną ocenę.
Nie obawiam się.
Ależ czyjakolwiek orientacja seksualna nie musi Cię obchodzić - i ja też nie węszę, gdzie by tu wytropić kolejnego homoseksualistę. Nie uważam ludzi o takich czy innych skłonnościach za gorszych. I nigdzie nie napisałam, że homoseksualni autorzy powinni ostrzegać (?!) o tej cesze czytelników, tak jak nie informują o wielu innych. Natomiast tak się składa, że i Gok Wan, i Tomasz Jacyków, sami publicznie zwrócili uwagę na swój homoseksualizm. Na na...
Przeczytałam wszystkie książki Zafóna. "Cieniem wiatru", od którego zaczęła się moja przygoda (lektura z maja'2007, z czasu pomiędzy pisemnymi a ustnymi maturami), byłam oczarowana.
No Ty właśnie znalazłeś słownik, który Ci się podoba. I omijasz wzrokiem fragment "uważany za".
"Tu chyba nie chodzi o to, jak nazywać lecz jak chcą Ci, do których się to określenie odnosi. Przychodzi mi na myśl porównanie z imieniem, czasami nie lubimy jakiś zdrobnień, przekształceń i chcemy, aby inni respektowali nasze życzenie :)." Moim zdaniem to nieudane porównanie, skomentuję je jednak. Jeśli w dokumentach stoi jak byk "Anna Jakaśtam", to nie mogę wymagać, by w sytuacjach oficjalnych, kontaktach zawodowych i wielu innych przypadkac...
Dzięki, ale chodzi właśnie o to, że ja dokładnie w połowie trzecich studiów dałam sobie spokój ;). Prawie w ogóle nie spełniły moich oczekiwań. Jeśli kiedyś jeszcze wrócę na uniwerek, to chyba tylko dla studenckiej karty bibliotecznej (jej brak odczuję) ;)
Aktualizacja: trzynaście. Przetrwałam trzynaście sesji (doszła niechlubna poprawka w dwunastej). I ani jednej więcej!
Zastanawiam się, dlaczego Twój post wygląda jak reakcja na mój. Nic tutaj nie pisałam o bibliotekarstwie. (Ale gdybym miała - to z jednej strony praca w bibliotece wydaje się pracą marzeń, z drugiej niestety prawie nie spotykam na swojej drodze bibliotekarzy z prawdziwego zdarzenia...)
Kierunek mój test oblał. I jako studia dla mnie (jeden ciekawy przedmiot w ciągu trzech semestrów, na początku), i jako studia w ogóle (jedna prowadząca z powołania, jedna! młoda pani doktor, pasjonatka, oddana przedmiotowi i studentom, jednocześnie wymagająca i przesympatyczna, wybrałam się do niej na konsultacje z podziękowaniem za wspaniałe zajęcia już po ich zaliczeniu, przyznałam się do swojego wieku, wykształcenia i kariery w szkolnictwie, ...
Uaktualniając historię raz jeszcze... Studia porzucone w połowie drugiego roku - decyzja świadoma. I towarzysko, i edukacyjnie spełniły moje oczekiwania w bardzo niewielkim stopniu. Ale uczelnianej przygody w żadnym razie nie żałuję, umożliwiła mi opuszczenie na pewien czas moich czterech ścian i przemyślenie różnych rzeczy. Wydział i otoczenie z powodów osobistych też wspominam z łezką w oku.
I znów po trzecim semestrze, zdążywszy jeszcze zaliczyć wszystkie przedmioty, ze studiowania na uniwersytecie zrezygnowałam... Powód bezpośredni - osobisty. Czyjaś rezygnacja. Ale gdyby nie motywacja uczuciowa, odpuściłabym sobie jeszcze przed sesją. Ludzie na roku - ogromne rozczarowanie. Kierunek - również. Także w zakresie programu studiów, osób prowadzących, form zaliczeń, betonu administracyjnego itd., itd. Jeśli jeszcze kiedyś spróbuję z cz...
I znów - ciekawa wypowiedź. Czytam zarzuty: mylenie pojęć. Może i pakujesz orientację, płeć i gender do jednego worka (choć dla mnie to nadmiar pojęć, sztucznie wykreowany przez to samo środowisko), ale masz rację, pisząc o podwójnych standardach.
A tutaj zostawię tylko ślad, że to Ty przekonujesz mnie, aczkolwiek nie w 100 %, w swojej dyskusji z użytkowniczkami (częściowo nieaktualnej, jeśli ograniczyć ją do ówczesnej sytuacji czy późniejszej zmiany kursu Giertycha).
Bardzo ciekawa czytatka. Dobrze, że wczytałam się w nią dopiero teraz - gdy lata nauki i pracy w szkole mam już za sobą. W domu wprawdzie jeszcze jedna nauczycielka - ale mamie zostało 2,5 roku do emerytury. A ja w środowisko szkolne już się raczej nie wpakuję. W 2007 r. zdawałam maturę i niektóre zmiany autorstwa (tak, autorstwa - odpowiadał za nie) Romana Giertycha (dotyczące np. mundurków, a także właśnie matury, zwłaszcza obowiązku wyboru poz...
Oj, "Buszujący w zbożu" jak najbardziej tak. Dzięki za polecankę.
Rzeczywiście trochę mnie zaskoczyłaś. Przekłady poezji to prawie jak tworzenie nowych utworów, ale wierzę, że świadomość, iż jakiś twórca-legenda tłumaczony był już wielokrotnie przez inne sławy, może onieśmielać. Dobrze jednak, że wydawca Cię namówił. Argumentację ws. not/wstępów itp. przyjmuję, lecz niechętnie. Trzymam kciuki za kolejne przekłady! Liczę, że podzielisz się informacją, kiedy pojawią się na rynku.
Mam wrażenie, że to właśnie generalnie spory stopień zadowolenia (czyli jednak nie pełna satysfakcja) sprawił, iż sama zabrałaś się za Keatsa, mam rację? I chciałaś, zgodnie ze swoimi odczuciami zrównoważyć w wyborze utwory poważne takimi, które widzisz jako śpiewki biesiadne czy piosenki miłosne. Udało się! Moja ocena to tylko pół oczka mniej od mistrza Barańczaka. Ucieszył mnie Twój przekład, pozwolił mi na nowo spojrzeć na utwory Keatsa, a naj...
Zaktualizowałam czytatkę o kilka przekładów Dot.
I mnie się ten "ulewny wiatr" całkiem, całkiem podoba. Niby przypadkowy "tworek" - a jaki udany! Gdyby tak jeszcze zawierał elementy "bezsłońca" oraz tempetatur rzędu 16 stopni, miałabym idealne określenie mojej wymarzonej pogody na lato :-)
Jaki śliczny dialog! :)
Masz na myśli to: Samotność długodystansowca? Skusiłeś mnie (zerknęłam pobieżnie na opinie na LC i na pojedynczą w Biblionetce), zaschowkuję sobie na dysku.
Haha ;)
Ten masochizm Wokulskiego... Wcale niegłupie ;-)
I kolejna ciekawa wypowiedź. (Gdzie jesteś, Szat? Ostatnie logowanie prawie pięć lat temu...)
No i niech tak pozostanie ;). Nie każdą interpretację każdy przyjmie (mnie przekonuje w temacie Rzeckiego, nie tylko zresztą jego, Twoje określenie: "patrzenie na postać przez okulary naszych czasów"), nie każda zachwyci (aczkolwiek przytoczony przez Ciebie fragment z Markiewicza nie wydaje mi się śmieszny), jednak nie przeszkadza mi ich mnogość.
Dla mnie każda interpretacja jest do rozważenia, niekoniecznie do przyjęcia (oczywiście Twoją część zdania po "jeśli" utrzymuję i w swoim). Podobnie jak Ty, chętnie przyglądam się różnym istniejącym interpretacjom czytanych utworów, w tym wzajemnie się wykluczającym, bo rzeczywiście potrafią wzbogacić odbiór dzieła, również otworzyć oczy na przegapione "drobiazgi".
No i znów! mogę się podpisać. Rzecki - człowiek "w starym stylu", już nie z tej epoki. Stawska - anioł, nie kobieta. Wokulski wcale nie grzeczny. Tak, tak, tak. Twoje przemyślenia na temat nacechowanych seksualnie opisów u Prusa również mnie przekonują i również nie podejrzewam homoseksualizmu u Ignacego (powiem wprost: nie chciałabym, by był homo). Chociaż nie odmówię też racji Koczowniczce, kiedy nazywa Stasia mrukiem oraz zwraca uwagę na dużą ...
Bardzo ciekawa wypowiedź (choć do mnie pomysł ukrytego, nieujawnionego homoseksualizmu Rzeckiego nieszczególnie przemawia i nie chcę patrzeć na poczciwego Ignacego w ten sposób).
Prawda, prawda, prawda... Napisałam już sporo od siebie w innych postach, ale Twoja wypowiedź jest mi tak bliska (no, z "zastrzeżeniem" Czajki pod nią, bo też sądzę, że Wokulski radził sobie z trzeźwą oceną), że daję znak i tutaj.
W pełni zgadzam się z tym, co piszesz tutaj o Izabeli i o Wokulskim.
Utożsamiając się z Wokulskim, powiem, że takich jak on niewiele obchodzi, czy są uważani za sympatycznych. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy analizować jego sympatyczności. To postać takiego kalibru, że ta cecha jest zbędna. Czajka już pięknie skomentowała Twój zbiorek siedmiu elementów, ja dodam, że każdą z wymienionych przez Ciebie rzeczy potrafię zrozumieć. No, najmniej umiem się wczuć w nr 1, ale nadal jestem w stanie logicznie sobie wytłum...
"Nie należy w tym wszystkim patrzeć na Wokulskiego, ale na panią Stawską - oczyma Rzeckiego - to jest klucz." Zaintrygowałaś mnie. Chyba na ten klucz nie wpadłam, gdy czytałam "Lalkę" jako nastolatka, razem ze Stanisławem wierna niedostępnej Izabeli. A przecież, masz słuszność, Ignacy to także mężczyzna. Tak kocha Stacha, że przychyliłby mu nieba... Nie rozumie, że Wokulski gdzie indziej to niebo widzi.
Ciekawe rozmyślania nad filantropią Wokulskiego - i Twoje, Szebo, i Koczowniczki, i Roberta. Twoje "trudno gdybać" jest mi chyba najbliższe. Mam dla Stacha wiele zrozumienia... (Może moje komentarze - ten i następne - wyciągną Cię, Szebo, z trwającej już blisko pół roku biblionetkowej nicości i przywrócą stronie...?)
Nie włączę się do dyskusji nad tym, czy z kimkolwiek innym niż Łęcka Wokulski byłby szczęśliwy, bo jedyną odpowiedzią na to pytanie jest dla mnie bezdyskusyjne, definitywne NIE. Nie wierzę w szczęście bez miłości, a do końca wraz ze Stasiem kochałam Izę. Chcę jednak napisać, że ciekawe są Twoje, Czajko, i Koczowniczki rozważania na temat samej natury Stanisława. Czy był typem depresyjnym - zgodzę się, że nie całkiem, raczej depresyjno-maniakalnym...
Słowo się rzekło, kolej na mnie. Na "odgrzebanie dyskusji" wprawdzie średnio mam siły, skoro już jednak przysiadłam i dokładnie przeczytałam, temat wraca na tapet ;) A zatem... Plotkarz i intrygant - nie. Naiwny staruszek - też nie. Raczej - przedstawiciel starszego pokolenia, bardzo do Wokulskiego przywiązany (bardziej jak opiekun niż jak przyjaciel), który chce dla "swojego" Stacha jak najlepiej... Tylko nie rozumie, że to tak nie działa, że...
To i ja dorzucę kilka wpisów :-) Tutaj na przykład zwrócę uwagę, że między podobaniem się a szalonym porywem jest ogromna różnica! Pożądanie to nie to samo co zauroczenie i uwielbienie.
:)
Abstrahując od mojego stosunku do "szukania miłości przez neta": środki ostrożności wskazane, nieufność zasadna, ale pierwsze spotkanie dopiero po 3 miesiącach pisania ze sobą to też może być pułapka. Ktoś się w to pisanie intensywnie zaangażuje, w mózgu zajdą już rozmaite procesy, a potem kontakt na żywo - i, ot, rozczarowanie.
Czyli co do zasady się zgadzamy. Sprawy osobiste to tak delikatna materia, że nie wiem, czy cokolwiek pisać, mimo zbieżności imion i koloru oczu ;). Napiszę więc jedynie, jak... pięknie? tak, pięknie brzmi Twoje przekonanie, iż masz szczęście, przyjaźniąc się z kobietą zajętą, która pozostaje jedynie przyjaciółką. Może szczęście bez spełnienia to też szczęście, lepsze od wybieranych na siłę imitacji. Żałuję, że mnie nie udaje się przyjaźń z...
Ja uważam, że jeśli ktoś ma problem np. z samotnością (tzn. ciąży mu ona), internet tak naprawdę jej nie zwalczy. Daje tylko złudzenie, któremu samotny ulega, bo woli łatwe rozwiązania od trudnych. A przecież pokonać samotność w świecie rzeczywistym jest trudno. Internet nie rozwiąże też problemów z nawiązywaniem realnych znajomości... To moje zdanie, nie zmienią go przypadki szczęśliwców, którzy w sieci spotkali swą drugą połówkę. Może również d...
Oczywiście oszukiwać może każdy (niezależnie od płci), sieć dodatkowo to ułatwia. Ale ja nie dlatego całkowicie odrzucam portale randkowe. Dla mnie to sztuczne twory. Nie zakochuję się przez internet, potrzebny mi kontakt rzeczywisty, choćby minimalny - i brak założenia, że szukam miłości! Założenie to bowiem pozbawia mnie resztek spontaniczności, a także odbiera szanse potencjalnym wybrankom. Każda, nieunikniona przy tym założeniu, analiza wypad...
Mnie też. Brak świadomości różnicy między epidemią a epidemiologią (i pochodzącymi od rzeczowników przymiotnikami) czy źle pojęta hiperpoprawność, nakazująca stosować wymiennie wyrazy bliskoznaczne? A może po prostu gadanie, co ślina na język przyniesie?
Cieszę się, że się zgadzamy. A ponieważ od mojej lektury minęło już prawie sześć lat, dodam na potwierdzenie swej dawnej wypowiedzi, iż "Życie..." lubię sobie od czasu do czasu przypomnieć, natomiast "Chłopiec..." (książka oczywiście) tak mnie rozczarował, że powtórka po prostu nie wchodzi w grę.
Mnie polskie tytuły i podtytuły zupełnie nie przeszkadzały, chyba nawet wydawały się lepsze od samej treści książek ;). W ogóle z zewnątrz podoba mi się wydanie (okładki, zielona i niebieska, na których urocze zwierzątka rzucają tajemnicze cienie). Ale wydawnictwu Amber mam do zarzucenia co innego, w środku: nieprzyjemne niechlujstwo, oszczędzanie na korekcie!
Oj, mnie też początkowe rozdziały, bardzo niemrawe, strasznie zniechęcały. Tak się nudziłam, że poważnie ubolewałam nad swoim zwyczajem nieporzucania książek. Ale potem było coraz lepiej, zaś zaskakujące rozwiązanie zagadki w końcówce przyjemnie zaskoczyło.
Lepsza końcówka to nie tylko Twoje wrażenie. Początkowe rozdziały, bardzo niemrawe, strasznie mnie zniechęcały. Ale potem czytanie zaczęło mi się układać i to z powodu zaskakującego rozwiązania zagadki znacznie podniosłam ocenę.
Zgadzam się, podtytuł właśnie przygotowuje na miłą rozrywkę z elementami (!) kryminału i filozofii.
Czytałam. "Sprawiedliwość..." zaczęła się tak niemrawo, że poważnie ubolewałam nad swoim zwyczajem nieporzucania lektury bez względu na to, jak bardzo mnie zniechęca. Z czasem akcja mnie wciągnęła, poczułam klimat Glennkill, rozmyślałam nad zagadką śmierci pasterza George'a Glenna, zaś zaskakujące jej rozwiązanie z udziałem owiec podniosło moją ocenę do 4+. Podobają mi się tytuł i podtytuł, okładki, a także cytat (czyżby zerżnięty z Kinga?): "Waż...
Nadal jesteś zainteresowana?
Psychologiczna? A nie filozoficzna? Alternatywny tytuł z któregoś wydania czy zwykła pomyłka? ;)
Z Kraszewskim w szkole odrobinkę się zapędziłam - "Kwiat paproci" pojawił się wśród baśni w IV, jeśli się nie mylę, klasie podstawówki. To magiczna opowieść o tym, jak nic niewarte jest szczęście, którym nie można podzielić się z drugim człowiekiem. Nadal zastanawiam się, czy jeden tekst i to na dość wczesnym etapie nauki wystarczająco reprezentował autora.
Tyle że Twój tekst "W obronie medytacji" też mnie do ośrodka nie zachęcił... Ale rozumiem, co próbujesz mi przekazać - i zwiększam swoje podejrzenia w sprawie niewiarygodności Pawlikowskiej.
Wg rozmiarówki za duże na pewno nie. Teraz prędzej za małe - no ale testowałam parę, kiedy rozmiar miałam taki, jak na opakowaniu. Indywidualna nietolerancja - zastanawiam się, na czym miałaby polegać... Dziękuję, że dzielisz się swoim doświadczeniem - wyciągam z niego wniosek, by jeszcze pończoch nie skreślać ;)
Gdybyś dowiedziała się przypadkiem (lub nie całkiem) od koleżanek, jakim cudem te samonośne pończochy nie zsuwają im się z nóg, daj znać, serdecznie proszę :-). Mam w szafie jeszcze kilka ślicznych par z Gatty, nóg nie smaruję przedtem balsamami itp. - no i klapa totalna, zjeżdżają po zrobieniu paru kroków :-(
Chyba zatem jednak nie wyrażasz. Co do ostrej krytyki teraz czy po latach - chodzi właśnie o to (mnie w każdym razie), że elegancja nigdy nie wychodzi z mody, dlatego jest najbezpieczniejszym wyborem (nie dla wszystkich, rzecz jasna, ma to znaczenie). Ale Ty też chyba w tej chwili nadinterpretujesz moje stanowisko. Nie zwykłam - niepytana - zajmować się wyglądem każdej napotkanej osoby. Co nie zmienia faktu, że swoje zdanie na temat czy to niektó...
Rozumiem. To znaczy... nie, właściwie to nie rozumiem, ale, jak to się mówi, szanuję ;-). I zgadzam się z tym, że to, jak jesteśmy zbudowane i jak się w danej kreacji czujemy, powinno determinować nasze wybory.
Wyrażasz i mój pogląd na modę. Zawsze mnie zdumiewało ślepe podążanie za nią i słuchanie wątpliwej jakości speców. Wymieniasz zaledwie trzy dziwaczne trendy, a przecież z każdym rokiem ich przybywa, kreatorzy zaś w poszukiwaniu nowych projektów sięgają po coraz śmieszniejsze pomysły. Ludzie natomiast (głównie kobiety), jakby w ogóle nie miały własnego zdania, kopiują to, co widzą na fotkach i filmikach w sieci - zamiast porządnie przemyśleć, czy ...
Z wypracowanym stylem nadal jest miło (tak myślę) trafiać w książkach traktujących o modzie na inspiracje albo chociaż pożyteczne wskazówki (ogólne i w ramach tego wypracowanego stylu). O to niełatwo, jeśli autor ma czytelnika za byle co, za istotę nierówną sobie i pozbawioną własnego zdania. Kiedyś też nie byłam przekonana do obcasów (zwłaszcza przy moim wzroście, z racji którego długie lata miałam kompleks) i nosiłam płaskie baleriny, także ...
Mnie się wydaje, że w przypadku ubierania się lepiej sprawdzić na sobie różne opcje, ewentualnie skonsultować się z dobrym, przekonującym stylistą. Książki podsuwają pomysły (jednak czytelnik bywa już w nich zorientowany), nie zapewniają natomiast interakcji. Mamy do czynienia z żywą materią, jaką jest człowiek ;). No ale zobaczymy, co napiszesz po lekturze kolejnych tytułów z tej dziedziny. A szpilki byłyby wspaniałe, gdybym była w stanie w n...
Kłamstwo? I to dla efektu? Czuję się oszukana. Nie znoszę kłamstwa. Kłamca traci wiarygodność :( To prawda, kochanie się w swoich wyobrażeniach to nie miłość. Ale wartościowe jest towarzyszące tej głębokiej i intensywnej burzy emocjonalnej samopoznanie. Ja uważam, że człowiek, który nie przeszedł w okresie dojrzewania wielkiego uczucia, jest uboższy o bardzo ważne doświadczenie.
Co do pończoch - ja ciocię podziwiam, trudno mi wyobrazić sobie, by to "całe dobrodziejstwo inwentarza" było wygodne... Ale przyzwyczajenie drugą naturą, więc może weterance te wszystkie elementy uciskowe nie przeszkadzają? Sama przetestowałam kiedyś pończochy samonośne - niestety, test oblały. Rajstopy nosiłam już najróżniejsze, w tym przez wiele lat grube, "babcine", które z biegiem dnia paskudnie się rolowały... Kiepsko się kiedyś ubierałam. D...
Mnie jedna książka współczesnego homoseksualnego "znawcy mody" już wystarczy (Jak dobrze wyglądać nago - może sprawdzisz? umiarkowanie polecam, choćby dla "walorów poznawczych"). A Tomasz Jacyków nie jest dla mnie żadnym autorytetem (w tym modowym - nie widziałam go dotychczas ubranego, wg moich standardów, z klasą), więc tym bardziej nie zamierzam próbować. Już nieznajomość realiów ekonomicznych mocno mi podpadła, tymczasem - jak piszesz - to je...
Kto "Lalkę" przeżył - wiele przeżył. Dobrze brzmi - jakieś źródło? Ja podobnie widzę główny dramat (znam zresztą z autopsji): Wokulski kocha nie Izabelę, a swoje jej wyobrażenie.
Często zastanawiam się nad specyfiką pisania powieści w odcinkach. Że też Prus to tak cudnie ogarnął...
Mam wrażenie, że Ci się udało - choć w jakimś stopniu ubrać w słowa swoje przeczucia czy przemyślenia. Również dzięki "Lalce" - ona sama właśnie jest studnią bez dna, do końca pozostaje niejednoznaczna. Pięknie piszesz o niej jako o wielkiej epickiej powieści.
Dobrze, że wyjaśniasz. Mnie też podniosło się ciśnienie, jak zobaczyłam w tekście powieść tendencyjną.
Pozbawiona umiejętności recenzowania (ograniczam się do luźnych zapisków nt. lektur w czytatniku - muszę, swoją drogą, popracować nad akceptacją ich "niepełności", ostatnio za bardzo chcę zadowolić "wszystkich" wyczerpaniem tematu, a przecież nie o to mi chodzi, chodziło), nie powinnam być może wypowiadać się w sprawie... Ale całkowicie się z Tobą zgadzam w zarzutach. Nie odbieram jednak Dot prawa do publikacji recenzji, lubię od czasu do czasu c...
Nigdy nie obejrzę "Lalki" na ekranie. Nie zniosłabym.
A nie pięciokrotną? Szkoda, że "Lalka" już Cię nie zajmuje. I że dziś "miłość" Wokulskiego uważasz za głupią oraz całkiem powszechną... niewyszukaną... pospolitą.
I ja nijak nie rozumiem, a niektórzy wokół mnie też narzekają... Wprawdzie mam do "Lalki" stosunek bezkrytyczny, kocham ją po prostu, niemniej jednak to obiektywnie wielka powieść, arcydzieło. Podeprzesz ciekawostkę jakimś linkiem? "Z dziennika starego dziada" czytałam, w notatkach "rewelacyjna obyczajówka" (chociaż oceniłam, jak widzę, "tylko" na 4+). Niewiele pamiętam (odnotowałam jeszcze: "Kupa śmiechu przy wzmiankach o myszy/myszach! :D"),...
No to można by uczniów o tym poinformować i na jednym przykładzie pokazać, jak konstruował swoje powieści (akurat o nich pomyślałam, ale nie upieram się). A nuż ktoś poczułby się zachęcony. Bo nawet jeśli schematyczny, nawet jeśli szablonowy, to w końcu najpłodniejszy pisarz polski... i chyba nie aż taki najgorszy.
Chodziłam do liceum w tym samym czasie (i też właśnie zalała mnie krew :D). Liczba lektur (byłam na rozszerzeniu) przytłaczała, tempo omawiania kolejnych również. A przecież nie sam język polski miało się w planie lekcji...
O tak, nauczyciel - może zachęcić, może zniechęcić. Odpytki i szczegółowe testy potrafią zrazić.
I ja! Najwięcej do zarzucenia mam chyba korektorom... Ołówek, który dawniej służył mi głównie do podkreślania ciekawych fragmentów, ostatnio równie często mam na podorędziu z myślą o poprawianiu różnego rodzaju błędów w druku :/
I kolejny ciekawy komentarz.
Twoja wypowiedź daje do myślenia ("Lalka" na wskroś dekadencka na przykład). Cieszę się, że dostrzegasz w Wokulskim portret bardzo bliski współczesnemu człowiekowi. W pełni też przyznam Ci rację, gdy piszesz o źródle i praźródle stanów neurotycznych. Wiele o Tobie mówi pierwsze zdanie... Nie czujesz się samotny w swojej analizie i interpretacji powieści Prusa? Ja czuję się samotna, ilekroć rozmawiam z ludźmi o Wokulskim (raz, raz jeden w ciągu cz...
Chyba czuję się przestrzeżona (gdybym miała kiedykolwiek na książkę trafić). Ale epitafium zgrabne ;-)
Co też ta Dąbrowska wygaduje... "Że nie godzimy się na miłość Wokulskiego, że nas ona, budząc współczucie, zarazem irytuje, męczy i drażni"??? Nie irytuje, nie męczy i nie drażni. Kto przeżył wielkie uczucie bez wzajemności, ten Wokulskiego zrozumie.
Co do świetnego portretu psychologicznego Wokulskiego... Ja z żadną inną postacią literacką nie identyfikowałam się w moim życiu tak, jak z Wokulskim. Pamiętam, że jak czytałam "Lalkę", to myślałam, pisałam, mówiłam o sobie: "Jestem Wokulskim".
Ciekawa opinia. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu - na to pytanie próbuję odpowiedzieć od czternastu lat. Niespełnienie człowieka owładniętego nieodwzajemnionym, ba, wzgardzonym uczuciem prowadzi albo do rozpaczy, albo do odnowy.
Może właśnie dlatego ja tak się boję ponownej lektury. Nie chcę zbrukać magii pierwszego czytania, nie chcę skalać odczuć, które mi wówczas towarzyszyły. "Lalka" jako literacki brylant obroni się, ale ja w wieku 17 lat czytałam ukochaną powieść na maksa zaangażowana emocjonalnie...
Coroczne czytanie brzmi zacnie - ja przeczytałam raz (boję się powtórki), ale nie mam wątpliwości, że "Lalka" to arcydzieło. Dla warszawiaków lub, ogólniej, zorientowanych w topografii stolicy, lektura z mapą z czasów Prusa musi być wspaniała! :)
Użytkownicy polecają:
Dodany: 2021-01-13 17:46
Autor: Kuba Grom
Autor, znany już niektórym z youtubowej serii "Czytamy Naturę", a trochę mniejszemu gronu z artykułów prasowych na temat nauki, skupia się tu na popul (...)
Dodany: 2020-12-02 09:29
Autor: dot59
Dla sporej grupy Polaków, którzy dorastali w ostatnich dekadach XX wieku i przez jakiś czas obracali się w środowisku harcerskim czy studenckim, nazwi (...)
Dodany: 2020-11-18 17:14
Czy pamiętacie scenę, której świadkiem jest Jane Eyre w drugim dniu pobytu w szkole w Lowood? Helena Burns, doskonale odpowiadająca na lekcji, zostaje (...)
Dodany: 2020-10-28 05:56
Nie wiem, od czego zacząć, bo po takiej lekturze trudno znaleźć słowa, które wyraziłyby moje uczucia, nie będąc ani nazbyt banalnymi, ani zanadto pate (...)
Dodany: 2020-10-12 18:05
Recenzja oficjalna PWN Recenzent: dot59 Jestem z pokolenia, które nie załapało się jeszcze na wszystkie dostępne dziś szczepionki, dlatego miało (...)
Redakcja poleca:
Dodany: 2021-02-15 18:39
Autor: Asienkas
Obłędna okładka i pozytywne recenzje sprawiły, że "Piętno" Przemysława Piotrowskiego wylądowało wysoko na mojej "chciejliście". Z takimi popularnymi t (...)
Dodany: 2021-02-15 10:00
Autor: misiak297
Mógłbym napisać, że to od powieści „Śmierć i trochę miłości” zaczęła się moja czytelnicza przygoda z Aleksandrą Marininą i Anastazją Kamieńską. A jedn (...)
Dodany: 2021-02-13 17:37
Autor: Marioosh
Podczas comiesięcznej kolacji u doktora Pardon komisarz Maigret stwierdza, że zostały mu już tylko trzy lata do emerytury; kto wie jednak, czy nie będ (...)
Dodany: 2021-02-11 16:30
Autor: jolietjakeblues
Fabuła powieści przygodowej nie powinna toczyć się w jednym miejscu, szczególnie w takim, które znane jest dobrze czytelnikom, będącym rodakami autora (...)
Dodany: 2021-02-05 00:56
Z okazji stulecia twórczości Agathy Christie Wydawnictwo Dolnośląskie przygotowało dla fanów Królowej Kryminałów nie lada gratkę – wznowienia niektóry (...)